Świątynia z deszczu

Na Miyajimę przyjeżdża się, by zobaczyć słynną bramę torii zalewaną przez morze w czasie przypływu. Taki obrazek tkwił także w mojej głowie od najmłodszych lat wraz z innymi typowymi skojarzeniami o Japonii: kraj kwitnącej wiśni, ogromna czerwona kula na fladze, gejsze, kimona, samuraje i właśnie ta brama, nie wiadomo dlaczego zanurzona w wodzie. Wtedy nie dociekałam sensu tego obrazu, teraz stał się dla mnie jasny. To jednak nie brama torii okazała się dla nas największym odkryciem wyspy, a rzadziej odwiedzana, położona za ścisłym centrum buddyjska świątynia Daisho-in. A wszystko za sprawą deszczu. To właśnie deszcz, który zwykle nie jest sprzymierzeńcem podróżnego, zintensyfikował wszystko. Bujną zieleń roślin otaczających świątynię, wilgoć mchów, krople wody kapiące z szumiących, jesiennych liści o kolorach tak mocnych, że aż nierealnych. Zaczęło się od… mnisich czapeczek, a potem było jeszcze piękniej. Weszliśmy na chwilę, jak do kolejnej świątyni, jakich wiele było na naszej drodze. Zostaliśmy na długo, wsiąknęliśmy w tę wilgotność, w dym kadzidełek w mokrym powietrzu, w te kolory szczytu pory momiji, czyli przebarwiania się liści klonów. Mokra jesień trzymała nas jeszcze i potem, aż do pobliskiego parku. Zobaczcie zresztą sami.

001 - Świątynia z deszczu

Na Miyajimę docieramy o zmierzchu. To pora przypływu, więc brama torii stoi w morzu

002 - Świątynia z deszczu

W dzień wyjazdu mamy akurat odpływ

003 - Świątynia z deszczu

Wszędzie kolorowo. Dominują klony, bo to ich czas. Czas momiji

005 - Świątynia z deszczu

006 - Świątynia z deszczu

Początki Daisho-in sięgają IX wieku

007 - Świątynia z deszczu

W 806 roku mnich Kukai zatrzymał się na pobliskiej górze Misen, by oddać się religijnym praktykom. To jego uznaje się za fundatora świątyni

008 - Świątynia z deszczu

009 - Świątynia z deszczu

Jizo Bosatsu. Figurkom często zakłada się czerwone śliniaczki i czapki, jak maluchom. Rodzice, którzy stracili swoje potomstwo, opiekują się nimi tak, jakby były ich zmarłymi dziećmi

010 - Świątynia z deszczu

Prośby, życzenia, pragnienia. Wystarczy kupić, wypisać i powiesić

011 - Świątynia z deszczu

Nie widzę, nie słyszę, nie mówię nic złego. Są różne interpretacje tego przysłowia. Tę najpopularniejszą, która uczy, by nie krytykować innych i nie wytykać im błędów, przedstawiają zazwyczaj trzy mądre małpy. Tu jest inaczej

004 - Świątynia z deszczu

Przy wejściu do świątyni witają nas figurki buddyjskich mnichów. Jest ich tu aż 500

012 - Świątynia z deszczu

Są oni uczniami Shaka Nyorai. Tak nazywa się historycznego Buddę w Japonii

013 - Świątynia z deszczu

Mnisi siedzą w grupach „czapeczkowych”. Jest rząd czerwonych, żółtych, zielonych, fioletowych, dwukolorowych. Wełniane czapki zakłada się im w porze chłodnej

014 - Świątynia z deszczu

Każda z figurek ma swój oryginalny wyraz twarzy i pozę

015 - Świątynia z deszczu

016 - Świątynia z deszczu

017 - Świątynia z deszczu

Naczynie do obmycia się przed wejściem do świątyni

018 - Świątynia z deszczu

Czerwono. Ten kolor dominuje, nie tylko na klonach

019 - Świątynia z deszczu

020 - Świątynia z deszczu

021 - Świątynia z deszczu

022 - Świątynia z deszczu

023 - Świątynia z deszczu

Ozdobny łańcuch zamiast rynny. Woda kapie z jednego metalowego naczynia do kolejnego

024 - Świątynia z deszczu

A to już następny dzień. Po deszczowym przyszedł słoneczny

025 - Świątynia z deszczu

Odwiedziliśmy Daisho-in jeszcze raz. W świetle słońca świątynia nie zrobiła na nas już takiego wrażenia. Za to liście klonów rozbłysły

026 - Świątynia z deszczu

Przez pobliski park udaliśmy się na świętą górę Misen. Ale to już inna opowieść

 

Rowerowa Azja – spis treści