BISKUPIA KOPA (889 m n.p.m.)
Góry Opawskie
N 50° 15.388′ E 017° 25.746′
Dojazd |
Bazą wypadową do zdobywania szczytu Biskupia Kopa są dwie miejscowości turystyczne położone u jej podnóży: Pokrzywna i Jarnołtówek. Do obu można dostać się autobusem, który kursuje na trasie Prudnik – Głuchołazy. Docierają tu również autobusy z Opola, a do pobliskich Głuchołaz z Nysy. Do Prudnika można dostać się szynobusem kursującym na trasie Kędzierzyn-Koźle – Nysa.
Szlaki na szczyt Biskupiej Kopy od strony polskiej |
-
Pokrzywna – Srebrna Kopa – Mokra Przełęcz – Biskupia Kopa (tam: 2, 15 h/powrót: 2, 10 h)
-
Jarnołtówek – Biskupia Kopa (1, 50 h/ 55 min.)
-
Pokrzywna – Mokra Przełęcz – Biskupia Kopa (1, 45 h)
Szlaki do schroniska pod Biskupią Kopą |
Ze schroniska na szczyt Biskupiej Kopy dojdziemy w 20 minut szlakiem czerwonym, do którego prowadzi ścieżka spod budynku.
Pokrzywna – Przełęcz Mokra – schronisko (2, 30 h/ 2, 15 h)
Pokrzywna – Gwarkowa Perć – Piekiełko – schronisko (2, 15 h/ 1, 25 h)
Pokrzywna – Piekiełko – schronisko (1, 50 h/ 1, 30 h)
Przełęcz pod Pasterką – schronisko
Pokrzywna – Olszak – Żabie Oczko – skały Karolinki – Jarnołtówek (1, 45 h/1, 30 h)
Pokrzywna – Gwarkowa Perć – Piekiełko – Jarnołtówek (2, 30 h/2, 30 h)
- Szlaki w okolicach Przedniej Kopy w Głuchołazach i Kobylicy w okolicach Prudnika
Noclegi |
- Schronisko „Pod Biskupią Kopą„
- PTSM w Pokrzywnej i Głuchołazach
- Liczne domy wypoczynkowe i kwatery w Pokrzywnej i Jarnołtówku
Atrakcje turystyczne |
- Wieża widokowa, ruiny schroniska, krzyż dziękczynny i dawny znak graniczny na Biskupiej Kopie
- Gwarkowa Perć – odcinek z drabinką w dawnym kamieniołomie na niebieskim szlaku z Pokrzywnej do Jarnołtówka doliną Złotego Potoku
- Staw Żabie Oczko i skały Karolinki na niebieskim szlaku z Pokrzywnej do Jarnołtówka przez Olszak
- Kąpielisko w Pokrzywnej
- Kościół św. Bartłomieja, pałac i tama na Złotym Potoku w Jarnołtówku
- Górnicze miasteczko Zlaté Hory z licznymi sztolniami po stronie czeskiej – rynek z Muzeum Złota, kościół Wniebowzięcia NMP, skansen górnictwa złota, sanatorium Edel, ruiny zamku Edelstejn, sanktuarium Maria Hilf z drogą krzyżową, kaplica św. Rocha na Krwawej Górze
- Zlatohorská vrchovina: ruiny zamku Leuchtenstejn, Mnichův kámen, miejsce po kapliczce św. Antoniego, dawne murki graniczne przy szlakach na Biskupią Kopę po czeskiej stronie gór
Biskupia Kopa naszymi oczami |
Trasa:
Pokrzywna – Góra Zamkowa – Srebrna Kopa – Przeł. Mokra – Heegerova vyhlidka – Biskupia Kopa
Biskupia Kopa – Leuchtenstejn
Leuchtenstejn – ścieżka św. Antoniego – Zlaté Hory
ścieżka dydaktyczna Zlaté Hory – Edelstejn – Maria Hilf
asfalt Maria Hilf – Droga Krzyżowa – Zlaté Hory
Zlaté Hory – ścieżką do szlaku zielonego – kaplica św. Rocha – Mnichův kámen – Biskupia Kopa
Biskupia Kopa – schronisko – Piekiełko – Gwarkowa Perć – Pokrzywna
Zobacz trasę na pełnym ekranie
Kolejną majówkę czas zacząć! W tym roku zaplanowaliśmy sobie Jesioniki, a że w okolicach też nigdy nie byliśmy, wymyśliłam, by połączyć je z Górami Opawskimi, do których łatwiej nam było dojechać. Szlak obmyślony na szybko (co później miało się na nas zemścić) i zweryfikowany nieznacznie przez Roberta został zaakceptowany, noclegi znalezione, tak więc nie zostało nam nic innego, jak tylko wsiąść w piątek po południu w pociąg, a w Kędzierzynie – Koźlu przesiąść się na następny, który dowiózł nas do Prudnika. Na przebiegnięcie z dworca kolejowego na autobusowy mieliśmy kilkanaście minut, ale udało się zdążyć na jeden z ostatnich autobusów do Pokrzywnej, który nawet był nieco spóźniony.
Już po zmroku meldujemy się więc w PTSM-ie w Pokrzywnej, gdzie czeka na nas wydzwaniający już wcześniej za nami miły pan z obsługi. Dostajemy czwórkę wyłącznie dla siebie (takie są tu zasady – po zarezerwowaniu pokoju nikogo innego się już tam nie melduje, bo, jak nam wyjaśniono, byłoby to niezręczne dla turystów) i zasypiamy w miarę szybko w nieco chłodnym pokoju.
Wyruszamy z Pokrzywnej czerwonym szlakiem
Wreszcie zielono!
Ranek wita nas słoneczny. Dziś zamierzamy wejść na najwyższy szczyt Gór Opawskich – Biskupią Kopę. Wybieramy szlak czerwony przez Górę Zamkową, odnajdujemy Grób Czarownicy na przełęczy pod ruinami zamku, a potem, rzadziej uczęszczanym i gorzej oznakowanym szlakiem wchodzimy na Srebrną Kopę.
Ładnie się już zazieleniło
Za Szyndzielową Kopą
Co jakiś czas mijamy kamienne podmurówki i piwniczki, a przy zejściu ze szczytu jesteśmy zmuszeni omijać ścięte i nieuprzątnięte gałęzie, które jak na złość zagradzają właśnie ścieżkę.
W oddali nasz dzisiejszy cel – Biskupia Kopa
Na szlaku pustki – widać nie jest to najpopularniejsze dojście na Kopę
Od czasu noclegu w takim miejscu mamy słabość do ambon myśliwskich
Środek lasu a wokoło kable
Pełno też kamiennych podmurówek
Z Przełęczy Mokrej czeka nas jeszcze tylko krótkie podejście na Biskupią Kopę, zanim jednak osiągamy szczyt, zbaczamy na moment na Heegerovą vyhlidkę, by zobaczyć w dole Zlate Hory. Niestety widoczność tego dnia jest wyjątkowo kiepska z powodu upału, tak więc wszystko jest zamglone i mało wyraziste.
Na moment w Czechach. Heegerova vyhlidka poniżej szczytu Biskupiej Kopy
Widoki ze skał
W przeciwieństwie do okolic Srebrnej Kopy, na Biskupiej jest wyjątkowo tłoczno, a ławki i podmurówki okupują liczne wycieczki. Sam szczyt nie jest zbyt rozległy; gdyby nie wieża widokowa, nie byłoby stąd dalekich widoków. Dziś zresztą na takie trudno liczyć, ale mimo wszystko wychodzimy na górę i fotografujemy się na kolejnym szczycie do Korony Gór Polski, przy okazji czytając, co można przy lepszej pogodzie stąd zobaczyć (nawet Tatry!).
Na szczycie Biskupiej Kopy
Kolejny szczyt do Korony uwieczniony na naszej płachcie
Widoki z wieży dziś nie powalają
Dalsze plany lekko zamglone
Po zejściu z wieży kierujemy swe kroki na stronę czeską, by poznać uroki Zlatohorskiej Vrchoviny, a na szczyt wrócić po południu. Schodzimy szlakiem niebieskim obok ruin zamku Leuchtenstejn. Podobnie jak w przypadku zameczku na Górze Zamkowej po stronie polskiej, i z tego niewiele pozostało – pewnie minęlibyśmy to miejsce, gdybyśmy nie wiedzieli, że znajdowała się tu jakaś budowla. Na kolejnym rozwidleniu skręcamy na szlak żółty i wzdłuż starych murków granicznych schodzimy do miejsca, gdzie kiedyś znajdowała się kaplica św. Antoniego. Dziś jest tu tylko pień drzewa i mała dzwonnica.
Ze szczytu schodzimy na stronę czeską. Po minięciu ruin zamku Leuchtenstejn dochodzimy do dawnych murków granicznych na szlaku do Zlatych Hor
Ścieżka św. Antoniego prowadzi do miejsca, gdzie kiedyś stała kaplica
Zmierzamy w stronę Zlatych Hor
Szlak jest wyjątkowo widokowy
Ścieżką św. Antoniego schodzimy do gruntowej drogi prowadzącej do miasta. To niesamowicie malowniczy odcinek, gdyż idziemy wśród łąk pełnych mleczy sycąc oczy zielenią brzóz, bielą kwitnących dziko drzew i widokami na nieodległe pola rzepaku. Ślicznie tu i spokojnie, a my czujemy, że naprawdę przyszła już wiosna. Któż może przypuszczać w tym miejscu, że za trzy dni zrobi się zupełnie zimowo!
Sesja na łące w ciepłym słońcu
Któż mógł wtedy przypuszczać, że za 3 dni wróci tu zima
Zwykłe mlecze, a takie fotogeniczne!
A w tle Biskupia Kopa
Po leniuchowaniu na zielonych łąkach dochodzimy do przyjemnego i ładnie utrzymanego miasteczka Zlate Hory. Tu trzeba się wzmocnić przed dalszą trasą, dlatego siadamy w jednej z knajpek na rozległym rynku na piwo i lody. Z racji majówki spotykamy w okolicach sporo Polaków. Dalsza trasa prowadzi nas obok sanatorium Edel do ruin zamku Edelstejn. Te są już lepiej zachowane i bardziej uczęszczane, tym bardziej, że w pobliże można wyjechać kolejką z miasteczka. Ze szczytu wygania nas jednak zbliżająca się burza.
Zlaté Hory – przyjemne przygraniczne miasteczko
Główna ulica miasteczka
Sanatorium Edel
Ruiny zamku Edelstejn. Dalej nasza trasa prowadzi do sanktuarium Maria Hilf
Niebo ciemnieje, zrywa się wiatr i robi się nieco niesamowicie, gdy zbliżamy się do sanktuarium Maria Hilf. Nad Biskupią Kopą już nieźle grzmi, a niebo co jakiś czas znaczą błyskawice, dlatego dość szybko opuszczamy to miejsce i żółtym szlakiem, wzdłuż kapliczek drogi krzyżowej, a już po chwili w deszczu i przy odgłosach burzy, schodzimy do Zlatych Hor. Jest już dość późno, gdy ścieżką wzdłuż ruin niewiadomego pochodzenia dochodzimy do zielonego szlaku na Biskupią Kopę. Wracam nim jeszcze fragment w stronę miasta, by zobaczyć zrujnowaną kaplicę św. Rocha, padający jednak ciągle deszcz szybko wygania mnie z tego, skądinąd przyjemnego, miejsca.
Potem już razem kontynuujemy wycieczkę na Biskupią Kopę mijając imponującą wychodnię skalną Mnichův kámen. Na szczęście przestaje padać, jednak zmęczenie i wyjątkowo uciążliwy ostatni fragment szlaku dają o sobie znać. Gdy wreszcie stajemy na szczycie Biskupiej Kopy, jest już po zachodzie słońca. Miejsce to, tak gwarne w południe, jest teraz wyjątkowo ciche i jesteśmy tu sami. Z pobliskiego baraku wychodzi nawet pan, który chce dla na specjalnie otworzyć wieżę. Dziękujemy za jego uprzejmość, bo skorzystaliśmy już przecież z wyjścia.
Wzdłuż stacji drogi krzyżowej schodzimy do Zlatych Hor, a następnie do zielonego szlaku na Biskupią Kopę. W pobliżu znajduje się kaplica św. Rocha
Malownicza łąka na szlaku. Niestety pada
Kolejny przystanek to schronisko Pod Kopą, gdzie zatrzymujemy się na chwilę, by trochę ogrzać się ciepłym (niestety, wyjątkowo kiepskim) grzanym piwem. Przy zejściu w stronę Piekiełka znów łapie nas deszcz i w takiej pogodzie, w ciemności stajemy nad drabinką na Gwarkowej Perci. Schodzimy do mrocznego kamieniołomu, niestety z powodu nocy i kiepskiego oznakowania kluczymy wśród skał, by za moment znaleźć się … znów nad drabinką! Jakoś nie mamy ochoty schodzić nią drugi raz (widać jednak, że można ją ominąć), wracamy więc ostrożnie skałami i po chwili widzimy przed sobą mostek, który wcześniej umknął naszej uwadze.
Ileż odcieni może mieć kolor zielony! Szkoda tylko, że deszcz nie przestaje padać
Po dotarciu na Biskupią Kopę i krótkim odpoczynku w schronisku czeka nas jeszcze Gwarkowa Perć.
Znowu w deszczu i w ciemności. Potem już tylko ostatni etap – dojście do Pokrzywnej
Później jeszcze kilka razy zastanawiamy się, gdzie prowadzi szlak, bo późna pora nie sprzyja szybkiemu marszowi, gdy nie widzi się znaków. Na szczęście na ten dzień już dość jest niespodzianek i wreszcie koło 23 meldujemy się w schronisku po całym dniu marszu. Dziś jest tu sporo turystów, a niektórzy już o tej porze są porządnie ululani i walczą do nocy. Tak więc wśród odgłosów głośnej muzyki i pijackiej imprezy przyjdzie nam tego dnia zasnąć. Dystans na dzisiejszy dzień: 38,7 km. Czujemy go w nogach i w całym ciele :-).
/30.04.2011/