Tarnica

Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Jak zaczynać bieszczadzką przygodę, to od razu z wysokiego c. Tarnica! Jedna z naszych koleżanek jest pierwszy raz w Bieszczadach i  pierwszy raz w tych rejonach zimą. No i robi Koronę Gór Polski. Zatem Tarnica…

Nie, ma nie wiać za bardzo. Ostatnie dni obfitowały w przyśpieszone ruchy powietrza, ale prognozy nas uspokajają. Źle nie będzie.

Wynajmujemy busa. Wieziemy się jak paniska do Wołosatego, by zrobić klasyczną pętlę. Wołosate, Tarnica, powrót przez Szeroki Wierch do Ustrzyk.

03 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Poranek nawet mami nas obietnicą jako takiej pogody. Cudów się nie spodziewamy, bo prognozy są dość jednoznaczne, ale zawsze to promienie słońca nad połoninami budzą nadzieję.

04 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Ruszamy z kopyta. Znaczy z raczków. Ekipę mamy raczkową, zatem wreszcie wypróbuję mój sprzęt od paru wyjazdów noszony uparcie w plecaku. To nic, że w trakcie tego debiutu druciki obu nakładek zaczepią się o siebie i rymnę jak długa przy podejściu na Tarnicę. Przynajmniej górze się pokłonię.

05 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Ale na razie wszystko gra. Cała nasza dziesiątka w dobrych nastrojach rusza przed siebie. Zanim wejdziemy w las, lokalizujemy nasz cel.

01 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Na łące spędzamy trochę czasu. Zaraz będzie las. Dużo lasu. Trochę podejścia. Odkryty teren oferuje jakieś widoki, co teraz doceniamy. Potem nie. Dziś to, że wszystko jest względne, dotrze do nas ze wzmożoną (uderzeniową) siłą.

07 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

06 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Potem znikamy w lesie na dłuższy czas. W telegraficznym skrócie jest tak: trochę pod górę, bardzo pod górę, znów trochę i bardzo, wiata, przerwa i las się kończy.

11 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Zaczynają się znów widoki. Chyba.

12 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Białe jakieś takie. Ołówkowe. Ale są.

13 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Ostatnie drzewa, więc przed nami ostatnia prostka.

15 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

I jak na dłoni ona. Tarnica niezwyciężona! Z drzew ogołocona! Śniegiem przyprószona!

19 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

I Szeroki Wierch. Tędy będziemy schodzić. Ale dawno tym szlakiem nie szłam i nie podziwiałam pięknych widoków rozpościerających się ze ścieżki! Wieki całe! I w sumie dzisiejszy dzień niewiele zmieni…

20 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Jeszcze są panoramy.

25 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Jest narciarz dumnie pozujący na śnieżnych bałwanach.

28 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

A nie. Wróć. Bałwany są po drugiej stronie. Trochę niemrawe, bo częściowo ktoś zdjął z nich już kaftany bezpieczeństwa.

30 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

36 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

To wtedy zaliczam upadek. Niemal pod krzyżem.

32 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Ale bałwanom nie będę się kłaniać

35 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

I tu jest jakby koniec. Znad gór nadciąga zuooo.

38 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

40 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

37 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Nie ma to jak wyczucie czasu. Kwadrans wcześniej mielibyśmy jakieś widoki.

47 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Gdy stajemy na przełęczy pod Tarnicą, nagle uderza w nas wiatr od Wołosatego. Odwracam się w drugą stronę, by poczuć, jak drobinki śniegu i lodu walą w nasze ciała i kują dokuczliwie mimo kilku warstw ubrań. Zapieramy się kijkami, by nie polecieć w stronę Halicza. To byłby lot!

48 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Zaczyna duć. Wściekle, rozpaczliwie. Od paru chwil siedzimy już we mgle. Jak tu iść na Tarnicę, gdy początek szlaku wiedzie wzdłuż zbocza i jeden podmuch jest w stanie oderwać nas od niego i popchnąć w stronę tafli śniegu, w dół?

Zadziałał instynkt stadny. Jedna osoba się decyduje, druga też, idziemy wszyscy. Prawie. Gosia postanawia już schodzić, nie zaliczając Tarnicy. Mamy ją gonić po zejściu ze szczytu.

I nie taki diabeł straszny, jak go malują. Szybko zdobywamy wierzchołek, by rozkoszować się wyjątkowymi widokami. Prawda, że piękne?

53 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

W powrotnej drodze przyklejamy się do zbocza, by coś zjeść. Chroni nas przed wiatrem, który nie daje za wygraną. Gdyby nie koleżanka Małgorzata, która już popędziła Szerokim Wierchem, pewnie schodzilibyśmy do Wołosatego, tą samą drogą.

56 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Łatwo nie jest. Przed nami przejście Szerokiego Wierchu. Długie. W wietrze takim, że trzeba zapierać się kijkami, by nie upaść. Nie każdemu się udaje. Czasem wiatr sprowadza nas do parteru i przewraca. A droga ciągnie się niemiłosiernie. Nie widać nic przed nami i za nami. Staramy się trzymać blisko siebie, bo nawet chwilowe spowolnienie powoduje, że trudno zlokalizować kogoś w zasięgu wzroku. Dziś nie można wlec się w ogonie.

58 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Po pewnym czasie tracę rachubę czasu. I przestrzeni. Człowiek po prostu idzie przed siebie w tej zawierusze, bo wie, że nie ma innego wyjścia. Trzeba przejść cały piękny, widokowy i otwarty! Szeroki Wierch. Pod koniec wyglądamy tak.

59 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Najgorsze, że Małgorzaty nie możemy zlokalizować. Nie ma tu zasięgu, nie możemy się dodzwonić, martwimy się. Gdyby człowiek gorzej się poczuł, zasłabł, przegrał walkę z wiatrem i stoczył ze ścieżki, nie mielibyśmy szans go zobaczyć.

60 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Nigdy wcześniej z taką radością nie przywitaliśmy lasu! Wszystko jest względne, pamiętacie?

61 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Nawet domniemane lawiny nie robią na nas wrażenia. Las, jest las! Chwila oddechu, głowy nie urywa, żyjemy! Jeszcze tylko Małgorzata…

62 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

A Małgorzata czeka na nas w wiacie. Cała i zdrowa. Robimy przerwę, nerwy puszczają, znaczy odpuszczają, teraz zejście to już pestka.

63 - Hu, hu, ha, a Tarnica focha ma!

Na dole znów są prześwity. Wiatr nie wieje. Ale my nie damy się już nabrać. Tam na górze jest zupełnie inny świat. A prognozy na jutro są jeszcze bardziej miażdżące.

Koleżanka od Korony stwierdziła potem, że jak na pierwszy wypad w Bieszczady, zaserwowaliśmy jej niezły survival…

 

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
menel

Bieszczady zimą potrafią dać w kość. Kiedyś podobnie trafiliśmy na Przełęczy Goprowskiej. Z racji pory i gęstej mgły postanowiliśmy zostać na noc pod namiotem. I druga sprawa, schodząc z grzbietu do lasu, gdzie w wiacie można chlipnąć garnucha gorącej herbaty…tiaaa, to jest to :))

menel

Nie, na szczęście nie padał śnieg. W Wołosatem zgarnęła nas za to Straż Graniczna, jak się okazało, zeszliśmy do W. o podejrzanie wczesnej porze i myśleli, że w plecakach mamy kontrabandę 🙂

menel

Ależ naturalnie :), mieliśmy „gruby” argument – brak widoczności, poparty zdjęciami. Okazało się, że w SG pracują normalni ludzie, „palcem pogrozili” i dali spokój. Bardziej im chodziło o „dywersantów”.

Artur

Prawie jak mój debiut w Bieszczadach 😉 Zima, wiatr, widoki średnie. Miałem taki warun, że ledwo stałem 😉

Ale szczyt do KGP dopisany do listy 😉