Przyznam się od razu – w Beskid Makowski zaglądam teraz rzadko. Sporo czasu zajmuje sam dojazd, więc jeśli już ruszamy w tamtym kierunku, wybieramy nieco tylko dalej położone Gorce czy Spisz. Gdy jeszcze mieszkaliśmy w Krakowie, łatwiej było w okolice Makowa czy Suchej wyskoczyć, więc najważniejsze ścieżki mam w tych górach przedeptane. Zostało jednak kilka miejsc, które koniecznie chciałam odwiedzić. Jednym z nich był Groń.
Listopad jest wyjątkowo łaskawy w tym roku, dlatego postanawiamy na Groń wybrać się na dwóch kółkach. Późną jesienią na rowerach już nie jeździmy, ale pogoda ma być piękna, do tego trudno byłoby pieszo zrobić nam przyzwoitą pętlę. Zamiast korzystać z komunikacji publicznej, decydujemy się na Groń zabrać swe jednoślady.
Za punkt startu obieramy Jordanów. Rześki poranek sprawia, że nie chce się wychodzić z samochodu i wsiadać na rower. Początkowy zjazd nieco mrozi, wystarczy jednak wyjechać poza centrum, aby napotkać pierwsze górki. I pierwsze widoki, mocno „ucywilizowane”, na Babią Górę i pasmo Polic. Z drugiej strony wyłaniają się powoli wyspy Beskidu o tej samej nazwie, ale na pierwsze rozleglejsze panoramy przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Na razie wjeżdżamy w las i za niebieskimi znakami pniemy się do góry. O ile podczas przejazdu przez łąki już cieszyłam się z ubitych dróg, o tyle tu czas na weryfikację przedwczesnego optymizmu. Ścieżki są rozjeżdżone, pełne błotnych kolein, a często i gigantycznych kałuż. Już wiemy, że nasze rowery czeka po powrocie konkretne pucowanie.
Trawersem, przez Łysą Górę i Przykiec, dojeżdżamy do osiedla Zarębki. Wreszcie robi się przestrzenniej i widokowo. Na tapecie przede wszystkim Beskid Wyspowy.
Widokowa polana przed osiedlem Zarębki
Zarębki
Czas przeciąć drogę i wspinać się dalej. Przed nami Grzybkówka, z lewej Beskid Żywiecki, za plecami, w ostrym słońcu Tatry.
Sielankę zakłóca tylko ryk crossów, który towarzyszyć nam będzie w czasie tej wycieczki nad wyraz często. Ostatnio mam wrażenie, że namnożyło się ich na górskich szlakach. Trzech motocyklistów spotykam zresztą na podjeździe pod szczyt. „Gdzie my właściwie jesteśmy?” – pyta mnie jeden z nich. No fajnie…
Grzybkówka
Sama Grzybkówka, choć niepozorna, oferuje świetne widoki. Jeszcze późnojesienne żółcie mocno się trzymają, choć zbocza w większości poszarzały z braku liści. Listopadowe słońce mocno grzeje, mimo że w cieniu bywa chłodnawo. Jeszcze jesień rządzi.
Po krótkiej przerwie ruszamy na Groń (809 m). Czeka nas trochę podjazdu, trochę pchania roweru po stromym kamienistym zboczu i trochę omijania wielgachnych kałuż. Wreszcie jednak pojawiają się zielone znaki, a to sygnał, że cel jest już blisko. Na moment czas zmienić kolor szlaku, by dotrzeć do nieodległej Polany Gronie i przysiółka położonego między szczytem Groń a Stołową Górą.
Znajduje się tu kilka domów, częściowo opuszczonych, i Kaplica Pamięci Czynu Żołnierskiego AK.
Kaplica na Groniu
Stołowa Góra
Rozległą panoramę zasłaniają nieco rosnące tu drzewa, ale i tak jest na co popatrzeć: widać stąd Beskid Wyspowy i Gorce, Pasmo Podhalańskie i Tatry, a z drugiej strony masyw Koskowej Góry. Wykładamy się na rozsłonecznionej polanie. Nie wieje, jest jedzonko, jest kawa, więc czegóż chcieć więcej?
Na zjazd wybieramy szlak zielony do Osielca. Łagodnie sprowadza nas w dół, by przed samą miejscowością uraczyć kolejnymi widokami – na Beskid Żywiecki oraz pobliski Przykiec i Szatanią Górę. Wszystko rozjaśnione jest popołudniowym, ciepłym światłem, choć w doliny schodzi powoli mrok.
Docieramy do głównej drogi, mijamy szpecący krajobraz kamieniołom wżerający się w jedną z gór i skręcamy na Bystrą Podhalańską. Wkrótce docieramy pod dom – miejsce aresztowania „Łupaszki” – majora Z. Szendzielarza. Upamiętnia go odsłonięty niedawno pomnik.
Miejsce aresztowania majora Łupaszki
W centrum Bystrej czas złapać czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego i za nimi, mijając pozostałości parku dworskiego i kościół, przekroczyć Bystrzankę strzeżoną przez zabytkowego Nepomuka. Kolejny podjazd oferuje nam kolejne widoki, w tym na otoczony górami Jordanów. Nie tak szybko jednak… Na razie zjeżdżamy do torów i dopiero po przekroczeniu Skawy droga funduje nam konkretny podjazd pod miasto.
Bystrzanka
Jordanów
Najwyższy już czas na powrót, bo słońce powoli zachodzi za Babią Górą i pasmem Polic.
Znów, jak tydzień wcześniej, czeka nas pożegnanie dnia w towarzystwie Królowej Beskidów.
Pod linkiem trasa wycieczki.
Rewelacja. Polana przy Groniu super widokowa. A drogą z Osielca na Bystrą, jechałem ostatnio na Orawę…ale średnio fajna.
Groń był główną atrakcją i rzeczywiście się sprawdził, choć z okolic Grzybkówki widoki chyba jeszcze fajniejsze.
Droga na Bystrą służyła tylko zrobieniu pętli. Gdybyśmy szli pieszo, to pewnie przez Cupel. Ale jak jest rower, to można pojechać bardziej na luza, by zdążyć przed zmrokiem.
Jasne, rozumiem, choć ja miałem nadzieję, że ta droga będzie ciekawsza. Co do szlaków, to kiedyś tam zajrzę.
Mimo nieznacznych wysokości – warto. I koniecznie z Grzybkówką!