Wysoką

Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Wczorajszy rozruchowy dzień zakończyłam dość późno w bazie namiotowej „Pod Wysoką”. Dziś rano mam się jej okazję baczniej przyjrzeć, korzystając z wcześniejszej pobudki i oczekiwania na wrzątek.

05 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Baza Namiotowa „Pod Wysoką” prowadzona jest przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Łodzi. W tym roku rozbito ją powyżej Jaworek już 40 raz. Choć znajduje się niedaleko szlaku turystycznego na Wysoką – najwyższy szczyt Pienin – ulokowała się z boku ścieżki, w dolinie potoku Kamionka. Ma swoje źródło wody (z opisanym składem), kuchnio-świetlicę z piecem, umywalnię i prysznic oraz, co naturalne, wychodek.

04 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

07 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Namioty (duże, wojskowe i mniejsze z Decathlonu) rozbite są dość blisko siebie wzdłuż ścieżki prowadzącej do Kamionki. Strefę „relaksu” z hamakami można znaleźć niedaleko umywalni, nad rzeczką Kamionką.

02 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

03 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

01 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Choć kolejny dzień zapowiada się na pochmurny, o poranku witają mnie przebłyski słońca. Liczę, że dziś pojawiać się będą częściej, bo przede mną jeden z bardziej urokliwych szlaków w Polsce – podejście pod Wysoką i „graniówka” Małych Pienin.

10 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

08 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Drugi dzień na szlaku

12 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce
15 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce
Zbieram się nieśpiesznie, choć dość wcześnie, bo dziś przede mną najdłuższy odcinek bazowej wędrówki. Wracam na zielony szlak i aż do granicy lasu pod Wysoką cieszę się subtelnym słońcem, które co rusz rozświetla okolicę. Pięknie tu. Zawsze lubiłam ten odcinek z pojedynczymi drzewami rozsianymi po całej polanie, więc po raz kolejny odwracam się niezliczoną ilość razy, by podziwiać widoki i zielono-żółtą przestrzeń wokół.

19 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

18 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Przehyba – tam wczoraj wędrowałam

22 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Po wejściu w las mijam dość sprawnie stromy odcinek i skręcam na Wysoką. Na najwyższym szczycie Pienin nie ma dziś dobrej przejrzystości i szans na zobaczenie Tatr, ale przebłyski słońca wystarczą, by mi się podobało.

35 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

25 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

26 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

27 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Z plecakiem na Wysoką

32 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

36 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

34 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Na szlaku w stronę Durbaszki mijam tatę z dwiema córkami, których spotkałam na śniadaniu w bazie. Wymieniamy kilka słów i ruszam dalej – na grzbiet Małych Pienin.

43 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

O tym odcinku nie muszę wiele pisać – to jeden z piękniejszych (przynajmniej dla mnie) szlaków w polskich górach. Dziś pokonuję go może nie przy świetnej pogodzie, ale nie ma co narzekać. Słońce niekiedy się pojawia.

40 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

45 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Ostatnimi czasy, idąc tędy, wyskakuję zawsze na Wysoki Wierch. Dziś i dla widoków, i dla dalszej trasy. Umyśliłam sobie bowiem kolejny „skok w bok” i zdobycie Rabsztyna. Liczę na to, że wzdłuż słupków granicznych będzie ścieżka, która podprowadzi mnie pod ten szczyt.

47 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Zapach letnich łąk i koniczyny – to lubię!

48 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Wysoki Wierch dziś lekko pochmurny

51 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

I nie zawodzę się – przez kilkanaście minut podążam sobie wzdłuż granicy, by w końcu wylądować na polanie u stóp Rabsztyna. Sylwetki ludzi na horyzoncie informują, że niedaleko mam do szlaku. Zanim jednak na niego wrócę, czas na Rabsztyn.

61 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

63 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

65 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

62 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

66 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Ścieżka na górę jest wyraźna, stroma, ale nie tragiczna. Po drodze mijam kilka skałek, by w końcu wyjść na tę wieńczącą szczyt. Przez chwilę samotnie podziwiam widoki, a potem wracam ostrożnie po plecak, by już z pełnym obciążeniem przeciąć łąkę i poszukać niebieskich znaczków w stronę Palenicy.

69 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Rabsztyn. Tam byłam

Potem jest trochę lasu, trochę widoków i najgorsze, bo bardzo strome zejście z Szafranówki. Do schroniska Orlica wpadam tylko po pieczątkę i już schodzę nad Dunajec.

70 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

71 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

74 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Trudność dzisiejszego szlaku to nie tylko dystans (w tamtym roku robiłam większe, ale w tym kondycja słaba). Trzy razy będę się wspinać i dwa razy tracić wysokość. Bo z Dunajcem jeszcze się spotkam, tym razem w Krościenku.

75 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Odwiedzam na moment Pawilon Wystawowy Pienińskiego Parku Narodowego i już schodzę nad rzekę, by poczekać na przeprawę promową. Pierwszy raz będę „płynąć” tym odcinkiem szlaku.

76 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Bo ostatni raz taki zamiar mieliśmy podczas pierwszego pobytu w Pieninach, w późnych latach dziewięćdziesiątych. Lato było deszczowe i powodziowe, więc taki też dzień mieliśmy przy wychodzeniu z Krościenka na Sokolicę. Chcieliśmy dotrzeć do Szczawnicy, ale gdy zeszliśmy nad rzekę, okazało się, że jest tak wezbrana, że promy nie kursują. Musieliśmy więc wracać do zielonego szlaku w stronę Krościenka, z którym też nie było lepiej. Jego fragment prowadzący nad Dunajcem został zalany, więc pozostało nam tylko okrążyć go stromym zboczem. W trakcie wspinaczki koleżankę pogryzły osy (czy pszczoły), zaczęła puchnąć i trzeba było jechać na pogotowie. Wszystko dobrze się skończyło, ale niebieskiego szlaku „przez rzekę” do tej pory nie zrobiłam. Udało się dopiero po ponad 25 latach.

Za pięć złotych przeprawiam się przez Dunajec, słuchając, jak flisak, „czaruje” młodą dziewczynę na tratwie. Potem zaczyna się schodkowe i barierkowe podejście pod Sokolicę. Nie powiem, wymęczyło mnie okrutnie. Odcinek jest krótki, ale litości na nim nie ma.

79 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Przy kasie płacę za wstęp (10 zł) i już bez plecaka ruszam na Sokolicę. Ostatni raz byłam tu dawno, tak dawno, że słynna sosenka miała się jeszcze całkiem dobrze. Dziś dopiero zobaczę, jak wygląda po „wypadku”.

90 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

80 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

88 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Na platformie widokowej jest trochę ludzi, więc czekam na swoją kolejkę, by przyjrzeć się sośnie z różnych perspektyw. Nie wiem, czy gdy kolejny raz tu dotrę, będzie jeszcze stała. Robię też trochę zdjęć na przełom Dunajca, ale pogoda dziś jest średnio fotogeniczna. Nie narzekam jednak – słońca i tak mam sporo.

94 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

93 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Schodzę z Sokolicy i zamiast najkrótszym wariantem dotrzeć do Krościenka, lezę jeszcze z przewyższeniami na Czertezik. Wymyśliłam sobie, że zejdę zielonym szlakiem do Burzany, bo… nie pamiętam, czy szłam tym fragmentem. W trakcie wyjazdów staram się, by, w miarę możliwości, iść nowym odcinkiem, którego jeszcze nie znam. Lub odbić na szczyt, na którym jeszcze nie byłam (patrz: Rabsztyn). Dlatego dla tej „idei” znów pokonuję przewyższenia Sokolej Perci. Świadomie odpuszczam jednak Czerteż, bo wspinaczka tam z wielkim plecakiem byłaby średnio przyjemna.

96 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Widoki na Sokolicę z Czertezika

98 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Zejście do Krościenka jest już sprawne, choć stopy czują swoje. Zastanawiam się, ile jeszcze zostało mi trasy do przejścia i w miasteczku trochę się dobijam. Tabliczki nie są zgodne; ta w rynku „optymistycznie” zakłada, że 3,30 h dzieli mnie od Lubania. Ta przy moście na Dunajcu dokłada mi do trasy 15 minut.

101 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

102 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Tak czy inaczej – długo. Czuję już zmęczenie i chętnie zakończyłabym dzisiejszą marszrutę, ale nie ma zmiłuj. Trasa na bazę pod Lubaniem sama się nie przejdzie.

110 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Znów wychodzę z założenia, że jakoś się dokulam na miejsce. Jest 17, gdy ruszam czerwonym szlakiem przez Krościenko. Pierwszy odcinek, stromymi asfaltami, wyciska ze mnie siódme poty i marzę tylko o tym, by twarda nawierzchnia już się skończyła. Mijam też turystów schodzących ze szlaku. Tym to dobrze…

104 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Czerwonym szlakiem, i to w odwrotnym kierunku, szłam tylko raz, jeszcze na studiach, więc niewiele pamiętam. Obawiałam się, że będzie stromo, ale jest nad wyraz litościwie. Stopniowo nabieram wysokości, szlak nie faluje, trzymając mnie na osiągniętej już wysokości, do tego często funduje mi polanki i widokowe altanki-grzybki. Za mną już Marszałek, Kotelnica, Brożek. Gdyby tylko nie ta pora…

106 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

– Co się pani tak późno na Lubań wybrała? – pyta mnie mężczyzna na motorze, mijany w lesie. – Tak wyszło – odpowiadam. – Jakoś dojdę.

108 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

109 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Dojdę czy nie?

I docieram, znów bez użycia latarki, kwadrans po dziewiątej, po 13 godzinach na szlaku. Końcówka jest już trudna, więc często odpoczywam, ale wiem, że już niedaleko. W dole błyszczą światła wiosek nad Jeziorem Czorsztyńskim, a to znak, że baza zaraz wynurzy się z ciemności.

111 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

113 - Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

Dostaję swój namiot, ciepłą wodę do umycia i wrzątek na herbatę. Przy namiocie ucinam krótką pogawędkę z chłopakiem idącym GSB. Zaczyna się oczywiście od pytania, czy też nim podążam. Potem parę chwil w szałasie bazowym, spotkanie znajomego z  Internetu (i festiwalu podróżników) i spanko! Najmilsza chwila dnia, gdy wreszcie mogę wyłożyć się w namiocie i nie musieć już nic. Choć ognisko dogasało i baza zdawała się cichnąć, gdzieś tam dochodzą mnie dźwięki gitary. Zakopana w śpiworze ani jednak myślę o dodatkowej rozrywce. Odpuszczam też planowany wcześniej wschód słońca na Lubaniu. Na jutrzejszy poranek mam jeden plan – porządnie się wyspać.

Dzisiejsza trasa (z Wysokiego Wierchu szłam wzdłuż granicy na Rabsztyn, by w okolicach Huściawy dotrzeć do znakowanego szlaku):

4 thoughts on “Z bazy namiotowej Pod Wysoką, przez Małe Pieniny, w Gorce

  1. Piękna trasa – od dawna mam ją w planach.
    Pamiętam, jak rok temu z Adrianem szliśmy z Krościenka na Lubań, ten asfalt na początku zabija, potem jej lepiej, ale tam znowu żmudnie się idzie. Myśmy też późno doszli. Oj brak w tym roku takiej wędrówki mi…

    1. Żmudność wynika pewnie z długości. Potem na końcu jest trochę stromiej też, ale ogólnie myślałam, że będzie gorzej. Może nastawiłam się na masakrę, więc mój odbiór tego szlaku nie był zły.
      Fajna byłaby kiedyś taka wędrówka z biwakiem w kilka osób – to zupełnie inna jakość niż samotnie!

  2. Bazą Namiotową pod Wysoką zrobiłaś mi smaka jak diabli. Byłem tam, ale nigdy nie kimałem. Z kolei BN na Lubaniu należy do moich ulubionych. Mam z tą bazą dużo dobrych wspomnień.

    1. Obie fajnie położone i obie warte odwiedzenia. W bazie Pod Wysoką jeszcze bym trochę pobyła, bo przyszłam późno i musiałam wcześnie wychodzić, więc mam lekki niedosyt. Ale spałam tam kiedyś, wykorzystując miejsce, gdy baza nie była jeszcze czynna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *