Rabka-Zdrój to najczęściej baza wypadowa do zwiedzania najwyższych partii Gorców, z Turbaczem na czele. Tym razem postanowiliśmy zobaczyć te góry od innej strony, wybierając szlaki nieznane i mało popularne. Na naszej dzisiejszej trasie pojawiła się tylko jedna góra – Chabówka, za to nie brakowało widokowych dróg i szutrowych ścieżek o niewielkich przewyższeniach. Całość zaplanowana była pod rower, ale często poruszaliśmy się po szlakach pieszych. Dodaliśmy trochę asfaltów, lecz były to bardzo malownicze fragmenty!
Etap pierwszy: Rabka – Olszówka – Poręba Wielka
Startujemy z Rabki, gdzie na parkingu przy stanowisku busów zostawiamy samochód. Pierwszy odcinek naszej trasy ma prowadzić główną ulicą, lecz wybieramy o wiele przyjemniejszy wariant. Zamiast poruszać się niebieskim szlakiem, „przeskakujemy” na drugą stronę potoku Słonka. Boczna droga jest zdecydowanie przyjemniejsza, a my, w towarzystwie pliszek baraszkujących w wodzie, niezauważenie pniemy się do góry. Mimo połowy maja na poboczach żółcą się jeszcze mniszki. Może nie będzie tylko „dmuchawcowo”?
Tam, gdzie Aleja Tysiąclecia prawie się kończy, przeskakujemy mostkiem na drugą stronę. Akurat w miejscu, gdzie nasz niebieski szlak opuszcza ulicę Poniatowskiego i między zabudowaniami pnie się do góry. Po chwili wyjeżdżamy poza ostatnie domy na otwartą przestrzeń. Po lewej, aż pod szczyt Grzebienia, ciągną się pastwiska i pola. Za nim wyłania się Luboń Wielki, z tyłu towarzyszy nam nieco przymglony widok na Babią Górę z czerwonym balonikiem szybującym po niebie.
Grzebień i Luboń Wielki
Babia Góra pod balonikiem
Przy samotnej brzozie porzucamy na moment niebieski szlak, by pojechać w lewo, jego starym wariantem.
Dzięki temu aż do przysiółka Do Dziada towarzyszą nam piękne widoki na Beskid Wyspowy.
Lubogoszcz, Śnieżnica i Ćwilin, czyli wyspy Beskidu Wyspowego. Nieco bliżej, po prawej, Potaczkowa
Potaczkowa, a niżej Chabówka, czyli nasz dzisiejszy cel. Za nią Mogielica
Luboń Wielki
Przy jednym z pierwszych domów przysiółka znajduje się pamiątkowy obelisk poświęcony Janowi Pawłowi II i jego wizytom w Olszówce. Nieco dalej, z prawej, dołączają niebieskie znaki, którymi teraz wiernie będziemy się poruszać.
Czas zjechać do wsi. Początkowo wśród drzew, potem odkrytym terenem z pięknymi widokami na otoczenie Olszówki.
Są oczywiście szczęśliwe krowy i krajobrazy przypominające mi… toskańskie.
Łąki porastają całe połacie mniszków, a ich wyraziste skupiska przypominają zielono-żółtą szachownicę.
Czasem trafi się jakaś stara chałupa, choć przeważają nowe domy. W centrum wznosi się, także nowy, kościół, który w latach 80. XX wieku zastąpił wcześniejszą drewnianą świątynię.
Etap drugi: Poręba Wielka – grzbiet Pustek – Niedźwiedź
Przecinamy drogę biegnącą do Raby Niżnej, by opuścić ją, skręcając w boczną uliczkę. Ta znów wyprowadzi nas poza domy, aby po krótkim podjeździe sprowadzić do Poręby Wielkiej.
Po osiągnięciu najwyższego punktu znów jest widokowo. Z prawej towarzyszą nam Gorce, zaś na horyzoncie wyrasta Beskid Wyspowy. Na szczyt Chabówka jest stąd niedaleko, bo wystarczy skręcić przy starej szopie w górę. Tą drogę rezerwujemy sobie jednak na zjazd, a na razie mkniemy do widocznych w dole zabudowań.
W Porębie Wielkiej nadal trzymamy się niebieskich znaków. Czeka nas asfaltowy odcinek do Koninek, mniej atrakcyjny z powodu sunących tu z dużą prędkością samochodów. Z przyjemnością porzucamy go na rzecz żółtych znaczków, które krótkim łącznikiem prowadzą do Orkanówki. Przedtem jednak połączą się z zielonym szlakiem spod Czoła Turbacza i zawiodą na grzbiet między wzgórzem Pustka a Starmachowskim Groniem.
To właśnie tu. Lubię drogi, które niosą ze sobą obietnicę…
I gdy już staję na jej szczycie, wiem, że obietnica została spełniona.
Rewelacyjny stąd jest widok! Na lewo wznosi się Szczebel, przed nim zielona Potaczkowa i nasza Chabówka, a za nimi Kiczora nad Lubniem. Na środku wzrok przyciąga trapezowaty Lubogoszcz, który przysłania Lubomir. Przed nami, po prawej, rozciąga się Witów ze swoimi polami.
Za Witowem widzimy Śnieżnicę, pod nią Ostrą i Ogorzałą, a dalej Ćwilin. Bardziej na prawo wyrastają Łopień, Kobylica i Jasień, a z tyłu Mogielica. W dole, poniżej łąki, wśród drzew skrywa się drewniana Orkanówka, czyli dom Władysława Orkana, obecnie muzeum.
Jeśli dodamy do tego soczystą majową zieleń i łąki pokryte mleczami, łatwo zrozumieć, dlaczego zatrzymujemy się tu na jedzonko.
Słońce bawi się z chmurami, fundując nam światłocienie. To oświetla, to gasi zbocza przed nami, pogrążając je w mroku.
To kolejny asfaltowy odcinek szlaku, który, idąc pieszo, warto przeboleć dla tej panoramy. Kiedyś wracaliśmy tędy z Turbacza zimą, lecz jakoś to miejsce nie utkwiło mi w głowie. Czyżby wpływ miała na to pora roku? Może kiedyś dokopię się do tych dawnych zdjęć i porównam swoje wrażenia.
Po dłuższym odpoczynku zjeżdżamy w dół, mijając po prawej Muzeum Biograficzne Władysława Orkana. Wygląda na zamknięte, więc tym razem tu nie zajeżdżamy. Ostatnio też nie udało się wejść do środka, choć wtedy przynajmniej zobaczyliśmy go z zewnątrz. Do willi zbudowanej w stylu podhalańskim prowadzi aleja jaworowa, która zaczyna się przy kapliczce przy drodze.
Dalszy odcinek trasy, aż do Niedźwiedzia, jest także atrakcyjny. Droga prowadzi odkrytym terenem z widokami na zbocza Potaczkowej i Witów.
Etap trzeci: Niedźwiedź – Poręba Wielka – Chabówka – Olszówka
W Niedźwiedziu uzupełniamy zapasy w sklepie i drogą (nadal za zielonymi znakami) dojeżdżamy do Poręby Wielkiej. Obok drewnianej kapliczki szlak wykręca w górę, jednak nie od razu się tam zapuszczamy. Na wprost znajduje się park podworski Wodzickich, zarządzany przez Gorczański Park Narodowy. Drzewostan parku, obejmujący wiązy, jesiony, kasztanowce czy lipy, został uznany za pomnik przyrody.
Zabudowania dworskie niemal nie zachowały się do naszych czasów, gdyż spalono je pod koniec II wojny światowej. Z oryginalnych budynków pozostało niewiele, między innymi drewniana wozownia z sygnaturką. Do jednej z jej ścian przylega kamienna lodownia pełniąca funkcję spiżarni.
Wozownia z lodownią
Park jest ładnie utrzymany, więc warto się tu zatrzymać na moment, będąc w okolicy.
Po zwiedzeniu parku ruszamy zielonym szlakiem do góry, mijając po lewej siedzibę Gorczańskiego Parku Narodowego. Wyznakował on w okolicy kilka ścieżek przyrodniczych, z których można skorzystać. Droga pnie się stromo, a trudy podjazdu umilają nam panoramy na Gorce i zieleń majowego lasu.
Po jego pokonaniu wychodzimy na widokową przełączkę między Potaczkową a Chabówką.
Niedaleko przebiega czarny szlak łączący Rabkę z Mszaną, który jest jednym z ciekawszych w okolicy. Prowadzi na pobliską Potaczkową zwieńczoną metalowym krzyżem.
Potaczkowa
Dziś celem nie jest jednak Potaczkowa, a Chabówka. Nieco niższy szczycik znajduje się niedaleko polnej drogi, którą zjedziemy do niebieskiego szlaku.
Chabówka
Po drugiej stronie wyrastają beskidzkie wyspy.
Na moment pogoda się nieco psuje.
Znów słońce i chmury tworzą przeplatającą się mieszankę światłocieni.
Poręba Wielka
Szlak niebieski osiągamy w miejscu, gdzie stoi stara szopa. Od strony Chabówki może poszczycić się czerwonym znaczkiem ścieżki dydaktycznej.
Czasem słońce, czasem cień
Zjeżdżamy do Olszówki znanym nam już odcinkiem, by we wsi skręcić na południe.
Etap czwarty: Olszówka – Jasionów – Rabka-Zdrój
Żółty szlak prowadzi asfaltem do Jasionowa. Mimo dobrej nawierzchni, to tu się najbardziej męczę na ostrym podjeździe. Katusze kończą się przy kapliczce, gdzie zaczyna się leśny odcinek rowerowego szlaku. Lepiej mieć tu swoją nawigację, bo znaki pojawiają się bardzo rzadko. Czasem na drzewie spotkamy znaczek starego szlaku narciarskiego, lecz widać, że tego odcinka nikt nie odnawia. Tradycyjnie natykamy się za to na rozjeżdżone drogi, które trzeba omijać bardziej suchymi objazdami.
Dłuższy odcinek tego szlaku prowadzi lasem, za to pod koniec pojawiają się widokowe polanki, skąpane w popołudniowym słońcu.
Po kolejnym leśnym odcinku wyjeżdżamy na błotną drogę obok pierwszych gospodarstw. Tu pojawiają się niebieskie znaki szlaku, którego fragment rano ominęliśmy. Błotnistym szutrem zjeżdżamy więc do znanej nam już samotnej brzozy.
Przed zjazdem do drogi łapiemy ostatnie widoki na okoliczne góry.
Wiosna w pełni, zatem trafi się jeszcze czasem białe drzewko
Zjazd, więc i samotna brzoza
Po dotarciu do głównej drogi tym razem, dla odmiany, zjeżdżamy właśnie nią, za niebieskimi znakami. Po dotarciu do parkingu dzień się jeszcze dla nas nie kończy. Teraz ruszamy w Beskid Wyspowy, by jutro pokręcić się po Pieninkach Skrzydlańskich.
Mapa naszej trasy pod linkiem.