Początek stycznia, jeszcze dni wolne, zapowiadają piękne słońce, a ze mną nikt się w góry wybrać nie chce lub nie może. Zapytałam w domu, obdzwoniłam znajomych – nic. Samej nie bardzo mi się uśmiecha jechać, ale szkoda mi siedzieć w domu i marnotrawić dzień. Po urlopie wróci codzienna rutyna i nieliczne wolne/słoneczne weekendy, gdy będzie można się gdzieś wybrać. Zapada więc decyzja – jadę sama. Cel bardzo nieambitny, ale w sam raz na samotną wędrówkę – Szyndzielnia. Blisko, bezpiecznie, a że nudno i przewidywalnie – trudno. Przynajmniej gdzieś ruszę tyłek.
Szyndzielnia z Kamienicy
Tym razem zaczynam nietypowo, bo w Kamienicy. Miejski autobus z Bielska zawiózłby mnie aż pod kolejkę, ale postanawiam podreptać dłużej asfaltem i zobaczyć okolicę. Na pętli w Kamienicy zaczyna się niebieski szlak, który prowadzi pod wyciągiem na Dębowcu (nie działa) i koło Hali Widowiskowo-Sportowej. Pogoda jeszcze się nie „przedarła”, słońce świeci blado, ale oświetla bielskie blokowiska w dole. Gdzieś pod Magurką kłębią się lekkie mgiełki. Śniegu brak.
Mgiełki pod Magurką, Czuplem i Rogaczem, za nimi Groń Jana Pawła II i Leskowiec. Na lewo od nich czubeczek Jawornicy
Bardziej jesienna niż zimowa aura utrzymuje się aż do kolejki i wyżej. Za to gdy zaczyna się śnieg, zaczyna się również ślizgawica. Na zielonym szlaku jest jeszcze jako tako, ale na czerwonym (który parę razy przecinam) jest miejscami niezła szklanka. Ale i tak ludzie idą tamtędy, choć „mój” szlak jest zdecydowanie bezpieczniejszy dla nóg (gdy się nie ma raczków).
Bielsko-Biała
Na szlaku raczej pustawo i bez większych emocji. Żeby było atrakcyjniej, postanawiam wejść na wieżę widokową, którą Szyndzielnia może się pochwalić. Jeszcze na niej nie byłam, choć pod nią, w pogodowym mleku, owszem. Zza drzew widzę nieco więcej mgieł nad Kotliną Żywiecką, co jest dodatkowym impulsem, by na wieżysko się wdrapać. Może wycieczka nie będzie aż taka zła.
Wieża widokowa – Szyndzielnia zaskakuje!
Gdy docieram do żółtego szlaku, robi się ładnie. Nawet ośnieżone świerki szlak mi funduje. Ostatnie ocieplenie i wiatry odarły je z białego puchu, ale gdzieniegdzie śnieg się jeszcze utrzymuje. Za moment wyłania się stacja kolejki, gdzie kupuję bilet u miłego pana w kasie. Wychodzę na metalową konstrukcję i … padam! Za całe pięć zeta (cena biletu) mam piękne widoki na wszystkie strony świata (choć sama Szyndzielnia zasłania mi ich część)! Inwersyjno-smogowe mgiełki zalegają w dole, ale i tak przejrzystość jest świetna. Tego po „zwykłej” Szyndzielni się nie spodziewałam. Zwracam honor!
Pierwsze spojrzenie kieruję ku Tatrom
Bielsko, Gaiki, Groniczki i Chrobacza Łąka
Bystra i Wilkowice. Za Czuplem po lewej Groń Jana Pawła II i Leskowiec, po prawej Na Beskidzie, Madohora i Wielki Gibasów Groń. Przed nimi Jaworzyna. W dole, opadające w stronę Jeziora Żywieckiego Soliska
Pasmo Policy, przed nią Lachów Groń
W tle Beskid Wyspowy, od lewej Śnieżnica, Lubogoszcz, Ćwilin, Szczebel, Mogielica, Luboń. Zza niego wystaje Krzystonów, Kutrzyca i Jasień. Przed Ćwilinem Zębalowa i Lubomir po lewej
Bielsko-Biała i Śląsk
Beskid Mały: Gaiki, Groniczki, Chrobacza Łąka i Łysa Góra przed nimi
Magurka przechodząca w Sokołówkę biegnącą na Przegibek, za nią Palenica. W dole Stalownik
Babia Góra i grzbiet Magury z samotnym domem na czerwonym szlaku
Panoramy, panoramy…
Na samym początku to oczywiście Tatry przyciągają mój wzrok na dłużej. Widać je jak na dłoni. Obok wyrasta Babia Góra i Pasmo Policy. Dalej, zdaje się, Beskid Wyspowy. Z prawej ledwie wyłania się grzbiet Pilska. Przede mną, w dole, Magura. Widać nawet dom, obok którego szliśmy parę dni temu, maszerując z Bystrej na Klimczok.
Beskid Śląsko-Morawski.W dole Jasieniowa. Potem Ostry z Jaworowym i w tle Łysa Góra. Całkiem z lewej wierzchołek Równicy w Beskidzie Śląskim
Babia Góra i Pasmo Policy
Pasmo Policy
Pasmo Policy, Beskid Wyspowy i Gorce
W Beskidzie Małym śniegu prawie brak. Tak samo jak w Bielsku i na Śląsku. Na południowy zachód z mgieł wyłaniają się kolejne szczyty Beskidu Śląskiego. Na zachodzie znad dymiących kominów wyłania się jednak coś jeszcze. Sudety! Próbujemy z chłopakiem, który jest na wieży, ustalić, co to za pasmo.
Sudeckie obserwacje
Dzięki pomocy włodarza z bloga Sudeckie ilustracje, udało się rozszyfrować sudecką panoramkę.
Na pierwszym planie Palenica nad Wapienicą. A na horyzoncie Sudety! Te z białą pokrywą to Wysoki Jesionik z Pradziadem
Oddaję głos autorowi, który opisuje powyższe zdjęcie: nad drugim świerkiem od lewej na horyzoncie widać długą, białą plamę, to Vysoka hole. Trochę na prawo jest mała, biała plamka i to jest Pradziad. Potem jest jeszcze Maly Ded i wcięcie. Dalej jest niższe pasmo, w którym wierzchołki zlewają się w jeden wyrównany grzbiet. Trzeci od lewej świerk celuje w środek tego pasemka. Są w tym pasmie Cervena hora, Vozka, Keprnik, Jeleni loucky i Serak. Keprnik byłby prawie dokładnie lub nieco na prawo od czubka 3 świerka. Dalej widać lekki szpic, to Medvedin i obok Orlik.
I jeszcze raz cały horyzont na zachód
Maly Roudny i Velky Roudny, czyli dwa garbiki na płaskim na lewo od najwyższych wzniesień Wysokiego Jesionika. I Słoneczna, najwyższy szczyt w Niskim Jesioniku, na lewo od Roudnych, rozległy, płaski grzbiet, niewiele wystający ponad linię horyzontu
Pod drugim świerkiem od prawej Biskupia Kopa, najwyższy szczyt Gór Opawskich
W odczytywaniu panoram posiłkuję się tablicami na wieży. Na jednej zaznaczono nawet latarnię morską w Ustce (żart, czy faktycznie można ją zobaczyć???). Trochę jednak marudzę, bo jakość zdjęć na planszach jest kiepska i podpisane są jakieś rozmazane plamy. Dodatkowo brakuje opisu dalszych planów, czyli choćby gór za Policą. Ale i tak jest pięknie. Tego się tutaj nie spodziewałam.
Szyndzielnia – Klimczok, czyli wśród zimy
O ile wcześniej mogłam się jeszcze wahać, czy dreptać na Klimczok (raptem parę dni temu odwiedzony), o tyle teraz jestem pewna, że iść warto. W końcu ostatnio marudziłam, że Tatr nie widać (choć nic nie było widać), więc takich warunków nie można przegapić.
Schronisko na Szyndzielni
Zamiast skierować się za szlakiem prosto do schroniska, idę na szczyt polany Kamienica. Dzieciaki baraszkują na dupolotach, a ja po raz pierwszy stwierdzam, że budynek schroniska całkiem ładnie prezentuje się z tej strony. A przed nim – kolejne zaskoczenie. Stąd też widać Tatry i Babią Górę, choć w zasłonie drzew.
Babia Góra spod schroniska, Mała Babia Góra, Jaworzyna i Tokarka
I Tatry
Krótki odcinek między oboma szczytami jest przyjemnie zimowy. Co jakiś czas śnieg zjeżdża z gałązek, bo przyszło ocieplenie, ale przez to mogę iść w samym polarze. W plecaku lądują też buff i rękawiczki.
Na czerwonym szlaku Szyndzielnia – Klimczok
Na pierwszym planie Przykra. W tle Beskid Śląski i Śląsko-Morawski
Schronisko na Magurze, czyli pod Klimczokiem
Polica i Beskid Wyspowy
Beskid Śląski
Sjesta na Klimczoku
Fotografując to, co wcześniej zasłaniała mi Szyndzielnia, docieram na szczyt. Tu to dopiero jest pięknie! Nie pamiętam, bym kiedykolwiek miała takie warunki na Klimczoku. A nigdy zimą. Rozkładam się na śniegu, zajadam kanapkę, popijam herbatę z termosu (prezent pod choinkę).
Klimczok i Tatry pomiędzy Babią Górą a Pilskiem
I siedzę, dość długo. Nie wieje, nie mrozi, jest ciepło.
Magura ze schroniskiem
Lipowska, Rysianka i Romanka
Na lewo od Skrzycznego Tatry Niżne
Między Babią Górą a Pilskiem wyrastają Tatry. Dalej kolejne pasmo, którego nazwę z innym spotkanym tu turystą próbujemy rozszyfrować (ponoć Tatry Niżne), obok Skrzyczne w ciekawym ujęciu. Tylko siedzieć i podziwiać!
Skrzyczne w ciekawym ujęciu
Testuję prezent spod choinki
Na horyzoncie zza grzbietu idącego od Skrzycznego wystawała Ochodzita
A gdy wreszcie trzeba się zbierać, wybieram nowy dla mnie szlak, krótki czarny łącznikowy omijający szczyt Klimczoka z drogi na Błatnią i Szyndzielnię. I to jest strzał w dziesiątkę! Od tej strony słońca nie było tak dużo i ośnieżone świerki wyglądają bajecznie! Udało się w górach znaleźć zimę, choć z nizin zdezerterowała.
Zima odnaleziona na czarnym szlaku w stronę Szyndzielni
W czasie powrotu zaglądam jeszcze pod schronisko na Szyndzielni, by sprawdzić, co się zmieniło. Słońce jest już niżej.
Beskid Mały w późnym słońcu
Popołudniowe słońce podświetla drzewa w dole
Zejście do Wapienicy
Zejście jest już bez atrakcji. Schodzę żółtym szlakiem do Wapienicy, najpierw do zapory, potem do przystanku MZK. W autobusie jedziemy w dwójkę – ja i turysta spotkany na Klimczoku, który dla widoków poszedł jeszcze na Błatnią. Rzeczywiście, rewelacyjny dzień się trafił na górską wędrówkę.
I muszę przyznać, że traktowany przeze mnie nieco po macoszemu Beskid Śląski utarł mi nosa, a widoki miejscami były lepsze i bardziej interesujące niż z bardziej lubianych przeze mnie gór. Kto by pomyślał?
Faktycznie niezła widoczność, zwłaszcza w połączeniu z Sudetami. Ale w dole ten smog… brrr, strasznie to wygląda.
Tak, strasznie, szczególnie nad Śląskiem i Żywcem. Niestety, mieszkam w najgorszym pod względem jakości powietrza zakątku kraju